Poranek był bardzo leniwy, bo poprzedniego wieczora ustaliliśmy, że dziś przejdziemy jakąś krótką ferratę. Ubrani we wszystko, co mieliśmy (znów zimna noc) pospaliśmy długo, zjedliśmy śniadanie, wprowadziliśmy kawę i stwierdziliśmy, że nie chce nam się dziś wspinać - po pierwsze zimno, po drugie my byliśmy zmarznięci po dwóch nocach, po trzecie byliśmy zmęczeni po wczoraj.
Po krótkiej dyskusji i sprawdzeniu pogody stwierdziliśmy, że jedziemy do Wenecji. Wsiedliśmy więc w auto i po godzinie 12tej ruszyliśmy. Po drodze chcieliśmy zatankować gaz, bo już nam się skończył. Niestety na pierwszej stacji trafiliśmy na porę sjesty i musielibyśmy czekać 2 godziny, żeby zatankować. W dodatku dowiedzieliśmy się, że "no self-service gpl in Italia". Najgorzej. Na kolejnej stacji również sjesta od tankowania, nie obowiązywała jednak w barze, w którym napiliśmy się kawy. Do godziny 15 nie można na stacji benzynowej tankować, można za to lać wino. Po 15tej wchodzi zakaz sprzedaży wina, wszyscy pijani kierowcy mogą już zatankować i jechać dalej...
Mieliśmy nieco obaw, bo nasłuchaliśmy się o Wenecji sporo złych rzeczy - że syf, że śmierdzi, że wszystko w remoncie itp. To wszystko okazało się być nieprawdą i spacerując i jedząc spędziliśmy w Wenecji świetne popołudnie. Znaleźliśmy ofertę obiadową primo + secondo + sałata lub frytki za 13,50 euro.
Później znaleźliśmy jeszcze lepszą ofertę - sklep z winami i multitapem do wica, ceny ok. 2,50 eur/litr. Jak łatwo można się domyślić, ze sklepu wyszliśmy z pełnym uzbrojeniem na dwa kolejne dni oraz dodatkową butelką "na już", bo we Włoszech to całkowicie legalne. Podczas dalszego spaceru wprowadzaliśmy więc wino, pokręciliśmy się jeszcze trochę, a potem dla zaoszczędzenia czasu popłynęliśmy tramwajem na parking.
W drodze powrotnej znów próbowaliśmy zatankować gpl (po włosku czyta się "dżipielle"). Niestety było już tak późno (po 20) i czynne były już tylko pizzerie. Na stacjach niby są automaty do benzyny i diesla, ale nie ma self-service do gpl, a obsługa stacji była już w pizzerii... Doszliśmy do wniosku, że Włochy byłyby dużo lepszym krajem, gdyby nie było tu Włochów.